Dzień po oskarowej nocy. Co by nie myśleć o Oskarach, to wszędzie wokół zrobiło się bardzo kinowo, każdy ma swoje zdanie na temat "Katyń - sprawa polska czy kino światowe?". Cóż, teraz już wszyscy wiemy, które ubiegłoroczne filmy - zazwyczaj dopiero teraz wchodzące do kin w Polsce - to prawdziwy MUST.
Przy tej okazji - subiektywnie warte wspomnienia chwile filmowej magii A.D. 2007:
Argentyński "XXY" z pięknymi zdjęciami i chłodną, zdystansowaną narracją
"Kłopotliwy człowiek" - przedziwny kafkowski norwesko-islandzki komedio-horror, ufff...
"Grindhouse vol. 1. Death Proof" - dziewczyńskie kino, śmieszno i straszno = Tarantino!
Superwystylizowany "Dead Proof" Quentina Tarantino (2007)
1 komentarz:
Oskary to wydarzenie tak niezwykłe, że aż zwyczajne. Bo czy o filmy tak naprawdę chodzi? Milony par oczu co roku wpatrują się w tę samą galę, w te same wystrojone gwiazdy, w te same "The Oscar goes to.." i "Thank You! Thank You!". Trochę jak w wyścigach Nascar opisywanych w skeczach Dunham'a (tego od Ahmeda): "And guess what, they are taking the left tuuuurn, again!"
I jeszcze Warhol - pomyślałam, że Ci się spodoba: http://www.rocketboom.com/vlog/rb_08_feb_27
Prześlij komentarz